Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/145

Ta strona została przepisana.



VII.
Oblicze madonny.

— Czy podobna, aby człowiek umiejący myśleć i kochać mógł upaść tak nizko? — zapytywał poeta samego siebie, pożegnawszy nieszczęśliwego przyjaciela. — Prawdę powiedziawszy, dziewczyna śliczna jak anioł — myślał dalej, przypomniawszy sobie piękność Coletty. — Mój Boże! gdyby można znaleźć kobietę, któraby przy takim wdzięku i elegancyi, posiadała nadto niewinne serce Rozalii!...
Ale czyż niema na świecie istoty, któraby z pięknością duszy, przymiotem, bez którego kobieta wydaje się sercu chrześcianina bardziej odrażającą, niż widmo śmierci — umiała połączyć piękność ciała, działającą przeważnie na zmysły i zadawalniającą pogańskie zamiłowanie klasycznych kształtów? Czyż owa zupełna i najwyższa harmonia nie jest udziałem istot, które urodzeniem i wychowaniem, nsleżąc do sfer arystokratycznych, mają dość sprytu, by