Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/155

Ta strona została przepisana.

Hurault, wydawały mu się utartą formułką światową, ale teraz bezwiednie niemal uważał je za dowód prawdziwej i serdecznej życzliwości, nieskończonej dobroci i bezwzględnej pobłażliwości. Wymawiając słowa powitania, pani Moraines z nieopisanym wdziękiem podała rękę gościowi, w jasno błękitnych jej oczach odmalował się wyraz radosnego zdziwienia a po ustach przemknął uśmiech słodki i czarujący. Gdyby nawet Ireneusz nie był przyszedł z zamiarem skrzętnego wyszukania najdrobniejszych powodów, które mogłyby spotęgować jego uwielbienie dla Zuzanny, ta ostatnia zdołałaby oczarować go podobnem powitaniem, schlebiającem miłości własnej poety. Przecież nąjznakomitsi nawet pisarze, którzy utracili wiarę w szczerość pochwał słyszanych w salonie, doznają przyjemności, gdy ich serdecznie witają... Zresztą autor „Sigisbeusza“ nie zastanawiał się nad tem. Przyszedł, drżąc z obawy, czy przyjętym zostanie a pani Moraines okazała zadowolenie z jego przybycia.
Od rana walczył z namiętnem pragnieniem zobaczenia jej powtórnie — i widział ją, słyszał srebrzysty dźwięk jej głosu. Po chwili otwierając z wdziękiem piękne swe usta i przymrużywszy nieco oczy, pani Moraines zapytała znów:
— Jakże mi pana żal serdecznie! Musiałeś