Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/162

Ta strona została przepisana.

liła się z poruszać najwznioślejsze kwestye w obecności tak niepospolicie rozumnego człowieka; wreszcie z nieporównanym wdziękiem, z jakim kobiety umieją przerwać poważną dyskusyę o nieśmiertelności duszy, aby podać ciastko gościowi — rzekła.
— Ależ pan nie przyszedłeś tu słuchać kazania a ja zapominam o obowiązkach gospodyni domu... Czyż można panu służyć filiżanką herbaty?... Może spróbujemy przyrządzić razem ów boski nektar?
Lekkim i szybkim krokiem przebiegła pokój, a Ireneusz śledził ją rozmarzonym wzrokiem; zdawało mu się, że Zuzanna płynie po powietrzu, nie dotykając ziemi stopami, że każdy jej ruch podtrzymuje czar, wiejący z jej rozmowy. Wstał także i usiadł w drugim rogu salonu przy stoliku, na którym stał samowar.
Zachwycony, patrzył w milczeniu na drobne, starannie utrzymane rączki, gospodarujące na tacy, zastawionej mnóstwem przyborów do herbaty.
Zuzanna znów pierwsza rozpoczęła rozmowę, zwróciwszy ją teraz na temat drobnych spraw życiowych: opowiadała gościowi, w jakim sklepie dostać można najlepszej herbaty, pytała go, jak przyrządza kawę, kiedy chce pisać do późnej nocy. Następnie usiadła obok niego przy stoliku, na którym roz-