Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/169

Ta strona została przepisana.

ki, jak do niewinnej dziewczyny, bo w taki sposób dorosła córka obsypuje pieszczotami ukochanego ojca.
— A teraz — zawołała wesoło — napijesz się ze mną herbaty. Widocznie musisz być w złym humorze, bo zaczynasz mówić o swym wieku. Może spotkała cię jaka przykrość na którem z tych nieznośnych posiedzeń naukowych...
I z tem i słowami pobiegła do małego stolika, na którym stały dwie filiżanki — ślad podwieczorku spożytego z Ireneuszem. Gzy pomyślała teraz na chwilę o komedyi, jaka odegrała się przed kwadransem i o tym pięknym młodzieńcu, którego w tak krótkim czasie zdołała oczarować swym wdziękiem? A jeżeli myśl ta przemknęła po pięknem czole, otoczonem gładko zaczesanemi włosami, jakież uczucie ozwało się w jej sercu. Czy wstydząc się, bogdajby przelotnie, własnej obłudy, żałowała odejścia młodego poety? Czy też radowała się złośliwie z tak pomyślnego rezultatu swych zabiegów?... Nalała herbatę z uprzejmością nie mniejszą, od okazanej poprzedniemu gościowi. Usiadła nawet w tem samem miejscu a baron zajął fotel, na którym niedawno siedział był Ireneusz...
Baron Desforges, człowiek niezwykle miły