go objęć. — Tak, ta rozumna żona, z której jesteś tak dumnym, popełniła szaleństwo...
Widzisz — mówiła dalej, wyjmując z szufladki kosztowny upominek barona — nie mogłam oprzeć się pokusie, kupiłam kolczyki, o których ci wspominałam.
— Ależ kupiłaś je z zaoszczędzonych przez siebie pieniędzy! — żywo zawołał Paweł. — Cóż za przepyszne brylanty!.. Jeżeli chcesz, abym się nie gniewał, pozwól że cię sam ustroję w te kolczyki.
— Nie wiem, czy potrafisz — zalotnie odparła Zuzanna, pochylając się ku mężowi, który z niezrównaną zręcznością, wyjął jej z uszów dwie perły i włożył dyamentowe butony. Palce miał grube i silne a jednak, gdy usługiwał ukochanej kobiecie, czynił to delikatnie i z wielką ostrożnością.
Podziękowawszy mężowi wdzięcznym uśmiechem, Zuzanna wzięła z biurka lusterko, oprawne w staroświecką srebrną ramkę a stanowiące również upominek od barona i przeglądała się w niem z widocznem zadowoleniem. Wyglądała teraz tak prześlicznie, że Paweł przyciągnął ją znów do siebie i złożył na jej ustach gorący, namiętny pocałunek.
Zazwyczaj nie broniła się pieszczotom męża. Obdarzona niepojętą, dziwnie skąplikowaną naturą, zachowała jednak uczucie czy-
Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/178
Ta strona została przepisana.