Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/192

Ta strona została przepisana.

dzenia wieczora w teatrze. Spostrzegła wreszcie młodego poetę; on odwrócił oczy nieśmiało, ona zadrżała mimowołi, czy Desforges, stojący w głębi loży, nie dosłyszał zapytania pani Ethorel?.. Ale nie, baron zajęty był rozmową z panem Cruce.
— Rozprawia pewnie o kuchni — pomyślała uspokojona — i nic nie słyszał. Dlaczego lękam się napróżno?...
Po raz pierwszy od lat wielu, dźwięki muzyki wyw rły na niej silniejsze wrażenie. Przez cały wieczór w sercu jej toczyła się walka między zadowoleniem z obecności Ireneusza a obawą, by nie przyszedł do loży. Ale młody poeta, onieśmielony widocznie tem, że zwrócono na niego uwagę, nie spojrzał nawet w jej stronę. Wychodząc z teatru, Zuzanna nie spostrzegła również jego wzruszonej twarzy wśród tłumu, cisnącego się w korytarzach, nie dziw więc, że nie znalazłszy żadnej rzeczywistej przeszkody, puściła wodze przelotnemu uczuciu, którego serce jej zapragnęło tak gorąco. Usnęła szczęśliwie, rozmarzona, z temi słowami na ustach;
— Żeby tylko Klaudyusz Larcher nie udzielił mu bliższych o mnie szczegółów!...