Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/194

Ta strona została przepisana.

dowany, że może w oszczędności współzawodniczyć z ukochaną żoną! Ale ranna herbata stanowiła dla niego najwyższą nagrodę za kilka godzin uciążliwej pracy, czekającej go w biurze.
— Bywają dnie — mawiał nieraz ze swą naiwną dobrodusznością — w których nie wiedziałbym nawet, co się z tobą dzieje, gdyby nie ta błogosławiona herbata!...
Usłużny, jak kochanek, nalewał żonie herbatę, krajał i smarował masłem chleb, którym posilić się miała, niepokoił się, ilekroć widział ją bladą lub zmęczoną.
Gdy nazajutrz po spotkaniu się Zuzanny z Ireneuszem w teatrze, Paweł przyszedł do pokoju żony, przestraszył się widokiem jej bladości i przygasłych, zaczerwienionych oczów, świadczących o nocy spędzonej bezsennie. Istotnie, Zuzannę przez noc całą, dręczyło wspomnienie młodego poety i ten nagły kaprys, który rozbudził w niej dawno już uśpioną zdolność kochania.
Piękna ta kobieta posiadała iście adwokacki umysł, trzeźwy i pozytywny, nie dziw więc, że rozmyślała przedewszystkiem nad sposobami uczynienia zadość przelotnej swej zachciance. Najpierwszym warunkiem było przyjmowanie młodego człowieka i widywanie go jaknajczęściej. A we własnym domu uczynić tego nie mogła. Mąż niezwłocznie