Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/196

Ta strona została przepisana.

działby się o częstych jego wizytach, będzie Paweł właśnie.
— Co prawda, mój mąż jest zanadto ograniczony — dodała jeszcze w myśli, czując do niego urazę za ślepe zaufanie do barona, niepomna, że sama usilnie nad tem pracowała. Po raz to pierwszy uczuła się skrępowaną w swobodzie działania.
Myśl ta prześladowała ją cały ranek; sprawdziła rachunki a zresztą dużo czasu zabrała jej bytność pani Leroux, osoby dojrzałej, wyglądającej na dyskretną i gorliwą dewotkę, której zawodem było pielęgnowanie najarystokratyczniejszych rąk i nóg w całym Paryżu. Zuzanna słusznie uważała, że służba jest głównem źródłem światowych plotek, zazwyczaj też dość długo rozmawiała z panią Leroux, tak w celu zjednania jej sobie, jak też dla dowiedzenia się niezliczonej ilości szczegółów o rodzinach, na usługi których ta czcigodna artystka poświęcała swój czas.
To też pani Leroux nie miała słów pochwały dla tej „dobrej, kochanej pani Moraines, która tak szalenie kocha swego męża“... Dziś jednak żadne pochlebstwa nie zdołały wywołać uśmiechu na ustach pięknej pani. Pokusa zbliżenia do siebie młodego poety stawała się coraz silniejszą a jednocześnie Zuzanna coraz jaśniej zdawała so-