Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/227

Ta strona została przepisana.

ją nieraz widywał w towarzystwach i znajduję nawet, że jest mniej głupia od wielu innych... Rzeczywiście, jest to śliczna kobieta.
I bądź przez złośliwość, bądź chcąc zbadać głębię serca Ireneusza dorzucił:
— Winszuję ci! — Odzywasz się do mnie tak, jak gdybym był w niej zakochanym — odparł Ireneusz, rumieniąc się ze wstydu.
Przyszedł tu z zamiarem wychwalania Zuzanny przed przyjacielem a tymczasem szydercze słowa Klaudyusza zmroziły wyznanie na ustach jego.
— Ach! nie jesteś w niej zakochanym! — podchwycił Klaudyusz z szatańsko ironicznym uśmiechem.
Nagle, idąc za popędem dobrego serca, co się zdarzało zwykle, ilekroć prawdziwe jego usposobienie brało górę nad pozornym sceptycyzmem, uścisnął dłoń młodego przyjaciela i dorzucił:
— Przepraszam cię, mój drogi.
Ale wyczytawszy w oczach Ireneusza gwałtowną chęć czynienia dalszych zwierzeń, powstrzymywał go:
— Nie opowiadaj mi nic żałowałbyś tego potem! Nie byłbym w stanie słuchać cię dzisiaj, zanadto czuje się nieszczęśliwym a to usposabia do złośliwości!...