Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/235

Ta strona została przepisana.

„Z tobą, o aniele dobroci i czystości!“
Ilekroć rzucił okiem na wierszyk podobny, znowu odkładał pióro, znowu zapominał o wszystkiem co go otaczało, znowu puszczał wodze marzeniom, ale tym razem — nader przykrym i bolesnym... Oczyma wyobraźni widział teraz przed sobą zimne i posępne mieszkanie rodziny urzędnika.. Panią Offarel, zakłopotaną o swe ukochane koty... Anielę, tłumaczącą pracowicie angielskie powieści... i Rozalię, patrzącą na niego wzrokiem pełnym nieopisanej boleści. Tak, zdawało mu się, że pomimo dzielącej ich przestrzeni, czuje utkwione w swej twarzy rozpaczliwie smutne spojrzenie młodej dziewczyny... Z ust jej nie wyszło dotąd ani jedno słowo skargi lub wymówki a jednak młody poeta odgadywał, że ona zna jego tajemnicę, że cierpi, zawiedziona w swych uczuciach i zazdrością miotana. Odgadywał to bezwątpienia, inaczej dlaczegóżby myśl zobaczenia Rozalii przejmowała go takiem przerażeniem? Ach! gdybyś mógł pójść powiedzieć:
— Będziemy odtąd tylko przyjaciółmi!
Wszakto było jego obowiązkiem... Ilekroć chodzi o zerwanie miłosnego stosunku — zerwanie, które jest poniekąd bankructwem serca — jedynie postępowanie z bezwzględną