Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/239

Ta strona została przepisana.

wych ogólników, które stanowią wstęp wszelkiej salonowej rozmowy, młoda kobieta usiadła na nizkiej kanapce i przybrawszy nieco zaniedbaną postawę, prosiła gościa, aby rozpoczął czytanie. Wyraz jej twarzy i oczów zdawał się świadczyć o nadzwyczajnym natężeniu uwagi. Od czasu do czasu głosem drżącym od wzruszenia przerywała czytanie słowami:
— Jakież to piękne!
Albo też:
— Proszę, niech pan raz jeszcze powtórzy den ustęp! Cóż to za siła wysłowienia!...
W rzeczywistości jednak utwory młodego poety były dla niej zupełnie niezrozumiałemi.
Ażeby powierzchownie chociaż zrozumieć ducha dzisiejszych poetycznych utworów, w których zawsze przebija się krytycyzm i erudycya autora, potrzeba pewnego rozwinięcia umysłu, które posiada mała tylko garstka kobiet światowych zanadto przywykłych do czynienia i myślenia, aby nie przerywać pracy umysłowej pomimo zgiełku życia salonowego... Jeżeli więc wyraz twarzy i oczów Zuzanny, świadczył o nadzwyczajnem natężeniu uwagi, to dlatego jedynie, że nie chciała przepuścić wyrazu, któryby jej mógł posłużyć za pretekst wypowiedzenia swego zamiaru. Ale poeta czytał wiersz po wierszu, sonet po sonecie a Zuzanna nic