była w położeniu podobnem, że raz popełniwszy kłamstwo, musiała brnąć dalej drogą fałszu i obłudy, aby zadowolnić najszczersze swe uczucia! Ale jeżeli mężczyzna wykryje to kłamstwo, wtedy nie bacząc, że popełnionem ono zostało jedynie z miłości dla niego, wybucha oburzeniem i odpłaca nieszczęśliwej kobiecie pogardą, świadczącą ile próżności się mieści w każdem prawie uczuciu.
— Cóż znowu! — pomyślała Zuzanna — drżę ze wzruszenia, jak głupia pensyonarka!...
A myśląc tak, uśmiechnęła się z zadowoleniem, bo w ogarniającem ją wzruszeniu, widziała nowy dowód głębokiego swego uczucia; gdy po chwili wysiadszy z dorożki, rzuciła okiem na wielki pałacowy zegar i przekonała się, że przybyła w samą porę, uśmiechnęła się znowu i raz jeszcze powtórzyła:
— Jestem głupia pensyonarka!
Po chwili zmieszała się na myśl, że gdyby Ireneusz szedł teraz za nią, przekonałby się, że musiała się zapytać odźwiernego, którędy wejście do Muzeum, chociaż chwaliła się przednim, że tak często zwiedza galeryę obrazów. Zaledwie trzeci raz w życiu przychodziła do Luwru a jednak śmiało kroczyła przez duży dziedziniec, jakby miejscowość ta dokładnie jej znaną była.
— Dziecko ze mie — odzywał się w niej
Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/245
Ta strona została przepisana.