Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/258

Ta strona została przepisana.

kie winy, bo zapominają o nim... Ach! jakże ja żałuję, że pani nie zna bliżej Kladyusza, jestem pewien, że podobałby się niezmiernie!... Gdyby pani wiedziała jak on kocha sztukę!... Sztuka stanowi jedyną religię jego serca.
— Prawdę powiedziawszy, ten młokos jest trochę nadto naiwnym — pomyślała Zuzanna, ale zbyt wielką wagę przywiązywała do rezultatów tej rozmowy, by miała okazywać najmniejsze zniecierpliwienie. Pragnąc jednak przerwać czemprędziej zupełnie — jej zdaniem — niepotrzebne pochwały dla Klaudyusza, skorzystała z ostatnich słów młodego poety:
— Jedyną religią — powtórzyła z westchnieniem. — Ach! tak! wy, poeci, kochacie sztukę nadewszystko. Jedna z moich przyjaciółek, posiadająca smutne w tej mierze doświadczenie, powiada, że kobieta nie powinna nigdy przywiązywać się do artysty, gdyż w sercu jego miłość sztuki zawsze pierwsze miejsce zajmuje...
Na twarzy Zuzanny malowała się głęboka boleść, gdy powtarzała przestrogę daną jej wrzekomo przez przyjaciółkę równie zmyśloną, jak zmyślonem było przed chwilą nadwichnięcie nogi. Pierś jej podniosła się westchnieniem — jakgdyby przypomniawszy sobie miłosny zawód przyjacióki, przeczuwała, że i jej także grozi toż samo cierpienie.
— To ja raczej powinienem spytać, dlacze-