Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/282

Ta strona została przepisana.

i wytworna Zuzanna bez jego wiedzy zaszczepiła mu w żyłach?...
Być jej posłusznym?... Nie, to przechodziło jego siły!... I znów myśli rozsadzały mu czaszkę; przyspieszał kroku, aby uspokoić nerwy rozdrażnione przez najstraszliwsze cierpienie: niepokój. Tymczasem zmrok już zapadł. W tedy dopiero Ireneusz, zmęczony myślami, powziął jedyny możliwy do urzeczywistnienia zamiar: napisać do Zuzanny. Udał się do poblizkiej wsi, wszedł do restauracyi i tu na brudnym stole, przy odgłosie kul bilardowych, przy gwarze rozmowy graczy palących fajki, w obecności brudnego fagasa, który przyglądał mu się ciekawie, na wyplamionym stole i zardzewiałą stalówką napisał list jeden, potem drugi i trzeci nareszcie.
Wstyd palił mu czoło, gdy pomyślał, na jak grubym papierze i w jakiem ohydnem miejscu układa list do niej... Obawiał się obrazić Zuzannę, ale zarazem nie był zdolnym czekać aż powróci do domu i tam dopiero skreśli słowa, którem i chciał ją przebłagać...
Jakże wielkiem byłoby zdziwienie barona Desforges, gdyby wiedział, że Zuzanna — namiętna i czarująca królowa, mieszkanka na ulicy Thabor — odebrała od nieśmiałego wielbiciela list w tych słowach zawarty: