Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/286

Ta strona została przepisana.

pani czytać je będziesz. Jakąż odpowiedź otrzymam? Czy wolno mi będzie raz jeszcze przestąpić próg tej świątyni, w której okazałaś mi pani tyle przyjaźni, tyle życzliwości, że wspomnienie chwil tam spędzonych jest balsamem pociechy na krwawiącą ranę mego serca? A w sercu tem dziś już nic niema prócz przywiązania, posłuszeństwa, czci i uwielbienia dla pani. O! powiedz, powiedz proszę, że mi przebaczasz! powiedz, że mi pozwalasz powrócić do siebie! powiedz, że mi nie odmawiasz twej przyjaźni i pozwalasz na nią zasłużyć! Nie wahałabyś się ani chwili, gdybyś mogła wniknąć do głębi mego serca. Ale choćby prośba ma odrzuconą została, nie usłyszysz odemnie słowa skargi lub wymówki; zawsze i wszędzie, zarówno w upojeniu radosnem jak w chwili najstraszliwszych moralnych katuszy, wdzięcznym ci pozostanę. Teraz dopiero zrozumiałem, że nawet cierpienie sprawione przez ukochaną osobę jest szczęściem najwyższemu...
Szósta godzina biła na ratuszowym zegarze, gdy Ireneusz rzucał ten list do skrzynki pocztowej. Zaledwie koperta zniknęła mu z przed oczu a już żałować począł wysłania tego listu, obawa następstwa, jakie z tego wyniknąć mogły, dręczyła go stokroć srożej niż niepokój, miotający jego sercem