przy niej stało puste krzesło, na którem postawiła kapelusz ojca i koszyk od roboty.
Ireneusz zrozumiał natychmiast niewinny ten wybieg, za pomocą którego młoda dziewczyna, spodziewając się przybycia ukochanego, chciała zostawić mu miejsce przy sobie.
Obie z matką robiły na drutach wełniane mitenki dla pana Offarel, który skarżył się obecnie na silny reumatyzm w palcach. Wiecznie gderający urzędnik siedział przy końcu stołu i zapijając mocny grog — pomimo trapiącej go ciągle obawy o stan swego zdrowia — grał w pikietę z panem Fresneau.
Emilia zaproponowała panom grę w karty, aby uniknąć ogólnej rozmowy, któraby odrywała jej myśli od nieobecnego brata. Aniela zwijała splątane pasmo czarnego jedwabiu. Wisząca lampa oświetlała łogodnym blaskiem ten obrazek skromnego mieszczańskiego bytu, obrazek, który wydał się Ireneuszowi symbolem szczęścia, jakie zadawałniało go dotychczas a które porzucił bezpowrotnie. Szczęściem dla niego, pan Fresneau podniósł oczy od kart i przerwał bieg smutnych jego rozmyślań:
— Jak się masz? — zagadnął grubym swym głosem — możesz się poszczycić, mój drogi, że masz tak rozsądną siostrę! Wyo-
Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/289
Ta strona została przepisana.