— Ach! ojczulku, najwspanialszy i od tak dawna jedyny! — zawołała wesoło Aniela. — Pan Ireneusz miałby prawo pochwalić się wspaniałym kapeluszem — dodała, podnosząc do góry błyszczący cylinder, przy którym jeszcze smutniej wyglądał dawno wyszły z mody i wyplamiony kapelusz starego urzędnika.
— Ależ obecnie nic nie może być za pięknem dla pana Ireneusza — z właściwą sobie uszczypliwością zauważyła pani Offarel a chcąc wywrzeć swój gniew na Anieli, której postępek nie podobał jej się, dodała:
— Życzę ci tylko, aby twój mąż był zawsze tak porządnie ubranym jak twój ojciec.
Tymczasem Ireneusz usiadł przy Rozalii. Nie odpowiedziawszy ani słowa na uwagę zawziętej swej nieprzyjaciółki, nie przyjmował i nadal udziału w rozmowie, którą Emilia zwróciła rozmyślnie na temat sztuki kucharskiej.
Pani Offarel bowiem równie namiętnie zajmowała się tą kwestyą jak swemi pieszczochami: Burkiem, Kopciuszkiem, Filusiem i Milutkiem. Niezadowolona z posiadania jej tylko wiadomych przepisów przyrządzania różnych potraw a szczególniej konserwy z raków i potrawy z kaczek z sosem Offarel jak go z chlubą nazywała — chlubiła
Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/291
Ta strona została przepisana.