sobą, musiałby przyznać niechybnie, że jedynym powodem jego niechęci do Rozalii było własne jego postępowanie z narzeczoną. Ale on był poetą, marzycielem; ułudnem i, błyszczącemi zasłonami ukrywał ujemne strony swego charakteru. Wszystkie swe myśli skierował ku Zuzannie, ku nowemu uczuciu, które zrodziło się i zakwitło w jego sercu, i po raz pierwszy powziął stanowcze postanowienie zerwania dawnego stosunku z Rozalią.
— Powinienem stać się jej godnym! — pomyślał; stać się godnym kobiety przewrotnej, obłudnej, która zwyciężyła szczerą, łagodną, pełną prostoty dziewczynę elegancyą stroju, przepychem otoczenia, niezrównaną umiejętnością udawania miłości a nadewszystko czarem swej zmysłowej piękności.
W wyobrażeniu Ireneusza snuł się znów obraz tej pięknej czarodziejki, gdy pan Offarel podniósł się z krzesła, dając hasło do odwrotu i kończył rozmowę z gospodarzem domu:
— Wygrałem czternaście sou... Ha! będę miał przynajmniej na cygara na cały tydzień. Ale czas już wracać — dodał zwracając się do żony — czy jesteście już gotowe, moje panie?
Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/295
Ta strona została przepisana.