Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/317

Ta strona została przepisana.

dzy, lub nawet dla chwilowej rozkoszy. Chociaż konieczność dzielenia swych pieszczot nie sprawiała przykrości Zuzannie, zadowolona jednak była, że może odwlec tą chwilę, a tymczasem dni kilka napawać się swobodnie rozkoszami nowego uczucia. Zepsuta do głębi serca, należała do rzędu tych kobiet, które gdy pokochają prawdziwie stają się mistrzyniami w miłości, mistrzyniami idealnemi i przewrotnemi zarazem.
— Żeby tylko nie powziął zamiaru podróżowania! — pomyślała, przeczytawszy trzeci list, w którym poeta bez słowa wymówki przesyłał jej ostatnie pożegnanie. Obawiając się, aby Ireneusz nie schwycił się środka zalecanego przez Napoleona, który z właściwą sobie trzeźwością sądu mawiał:
— W miłości ten tylko zwycięztwo odniesie, kto umie cofać się.
Dotychczasowym swem postępowaniem postawiła wszystko na kartę. Czy wygra? nie umiała odpowiedzić stanowczo. Przepowiednie jej sprawdzały się dotąd z dokładnością, która ją przejmowała radością i przerażeniem zarazem. W trzecim liście Ireneusza tchnęła tak głęboka rozpacz, że przeczytawszy go powtórnie, zręczna komedyantka pomimo całego swego doświadczenia, obawiała się naprawdę, czy młody poeta nie powziął zamiaru odebrania sobie życia.