Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/337

Ta strona została przepisana.

widziałeś ją u mnie po raz ostatni?... Ach! jak ona ślicznie wyglądała tego dnia!... Jak złośliwie odzywała się o kobietach... Niestety! ze wstydem wyznaje, że kobieta jest teraz powodem mej zazdrości! Tak, Coletta zawarła w przeciągu kilku dni bardzo ścisły stosunek z Aliną Raymond, potworem a nie kobietą, osławioną już w całym Paryżu. Samo wymówienie jej nazwiska kala usta człowieka. Ach, nie miałem już siły patrzeć na to i dlatego odjeżdżam... Nie miałem ani grosza i wyobraź sobie... znalazłem jakiegoś zacnego lichwiarza, który mi pożyczył na sześćdziesiąty procent... Nie zapomnę unieśmiertelnić go w najpierwszej komedyi, jaką teraz napiszę... Czy wiesz, jaki warunek postawił mi ten lichwiarz? Oprócz procentu zażądał, abym kupił dwieście pięćdziesiąt trumien i odsprzedał je po znacznie niższej cenie... To rzecz niesłychana! Koniec końcem dzięki lichwiarzowi, starej ciotce mieszkającej na wsi — do której nie wstydziłem się odwołać listownie — dzięki mojemu wydawcy i „Przeglądowi Paryzkiemu“, któremu zobowiązałem się dostarczyć wkrótce sensacyjną nowelkę, zdobyłem sześć tysięcy franków. Ach! choćby mi serce pękać miało z bólu, muszę od niej uciekać a gdy dowie się o moim wyjeździe z listu mego — który do-