łatwością jak kiedyś, kiedy tworzył „Sigisbeusza“; nawet nie obudziło się w nim natchnienie, które sprawia, że myśl sama biegnie stokroć szybciej od pióra, że tysiączne pomysły cisną się do głowy, że obrazy występują w umyśle z dotykalną niemal plastycznością, że praca pisarska wreszcie staje się rodzajem dziwnego upojenia, po którem wprawdzie następuje wyczerpanie sił — ale i ono jakąż rozkoszą przejmuje! Teraz jednak, gdy Ireneusz układał sceny swego dramatu, doznawał bolesnego natężenia myśli które wzmagało się jeszcze, ilekreć próbował układać wierszem ustępy poprzednio niż prozą naszkicowane.
Składało się na to kilka pobudek bardzo różnorodnej natury: fizyczna — ubytek sił żywotnych, wypływający z nadmiaru rozkoszy zmysłowych; moralna — ciągłe zajęcie myśli Zuzanną i niezdolność zapomnienia o niej choć na chwilę; intelektualna wreszcie — pewność powodzenia, pewność, która częstokroć wywiera zabójczy wpływ na najgenialniejsze nawet talenta.
Tworząc i pisząc dramat, Ireneusz myślał już o wrażeniu jakiego dozna publiczność. W wyobraźni swej widział już pierwsze przedstawienie sztuki, widział zapełniających salę teatralną dziennikarzy, krytyków, bogatą młodzież i panią Moraines w jednej z łóż
Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/345
Ta strona została przepisana.