Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/357

Ta strona została przepisana.

kochanka — pocałunków miłosnych, które nie były wymierzone, wyliczone i wyważone, jak pieszczoty barona — pocałunków coraz to nowych, nie tak monotonnych jak uściski Pawła — pocałunków pełnych zapału, jak serce dwudziestopięcioletniego młodzieńca; — pocałunków świeżych, gorących, przerywanych tylko słowami miłosnego wyznania. Znudzona życiem kurtyzanka, z wielkim wysikiem zaledwie zdołała oderwać się od tak wytwornej uczty! Około południa zaczynała ubierać się, w czem Ireneusz z dziecinną radością jej pomagał, patrząc z zachwytem, jak poprawiała włosy, myła piękne swe ręce i wkładała eleganki, czarny, atłasowy gorsecik. Z pod krótkiej jedwabnej spódniczki wyglądały kształtne łydki, obciągnięte ażurowemi pończoszkami. W tedy Ireneusz zbliżał się do niej i namiętnemi pocałunkami okrywał po raz ostatni obnażone ramiona, które za chwilę zniknąć miały pod ciemnym, wełnianym stanikiem. Po odejściu Zuzanny, młody poeta spędzał resztę dnia w tem mieszkanku, pozornie dlatego, aby pracować spokojnie, przynosił bowiem zawsze tekę pełną papierów, w rzeczywistości zaś, aby napawać się najdłużej rozkosznemi wspomnieniami. Zjadłszy śniadanie, przyrządzone przez panią Raulet, siadał zwykle w sypialnym pokoju, którego nieład przekonywał go, że rozkoszne