Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/368

Ta strona została przepisana.

nazywają konwencyonalni pochlebcy! Pisałem krwią, broczącą z rozdartego serca i.. rozjątrzyłem tylko nigdy niezabliźnioną ranę. Chyba czas potrafi mnie uleczyć, jeżeli powrót do zdrowia jest możliwym. Zresztą, mało mi na tem zależy.
Tak, nie dbam już o to, by wyleczyć się kiedykolwiek. Byłem dumnym — przestałem nim być oddawna. Walczyłem z upadlającą mnie namiętnością — zaniechałem bezowocnej walki. Gdybym miał raka w twarzy, nie wstydziłbym się mej choroby. Ha! mam raka w sercu, nie będę się wstydził, bez oporu poddam się męczarniom... Ale posłuchaj dalszego ciągu mojej historyi. Koletta nie odpowiedziała na mój list. Zresztą, czyż mogłem spodziewać się od niej podziękowania, po tem co zaszło między nami? Wysyłając ten list, uczyniłem pierwszy krok na drodze upokorzenia, postanowiłem brnąć dalej. Ach, nie przypuszczałem nigdy, jaką rozkoszą mi będzie schańbić się dla niej, rzucając jej pod stopy całą mą godność, ja ko człowieka i artysty! W przeciągu tygodnia wysłałem do niej nowe trzy listy. Po wydrukowaniu mojej nowelki, napisałem znów kilka listów błagalnych i pokornych, aż do podłości a jednak tak nielitościwie chłoszczących jej postępowanie, że miałaby prawo pokazać je swemu Salvaney lub oby-