Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/373

Ta strona została przepisana.

— Co też zamierzam uczynić dziś jeszcze a ty? — spytał z właściwą sobie naiwnością — gdzie będziesz dziś wieczorem?
— Będę także w teatrze — odparła — ale nie w „Comedie Française“. Muszę towarzyszyć memu mężowi, który chodzi zwykle do „Gymnase“. Ach! dlaczego mi to przypominasz? Radabym zapomnieć o tem, że cały wieczór będę tęskniła za tobą. Ach! mój jedyny — dodała, zarzucając mu ręce na szyję — kochaj mnie tak bardzo, aby wspomnienie twej miłości osładzało mi chwile, w których muszę być zdała od ciebie!...
W sercu młodego poety dźwięczało jeszcze echo tego głosu melodyjnego, jak piękna muzyka, gdy o dziewiątej wieczór wchodził do gmachu teatralnego bocznemi drzwiami, prowadzącemi do foyer artystów... Przechodząc koło izdebki stróża, który przechowywał zwykle listy przychodzące do aktorów, przypomniał sobie, że miejsce to było jedną ze stacyj krzyżowej drogi Klaudyusza, który nieraz dawniej, gdy razem do teatru przychodzili, mawiał mu, pokazując skrzynkę przeznaczoną dla Koletty:
— Gdybym potajemnie zabrał te listy, dowiedziałbym się może prawdy.
— Co to za szczęście być wolnym od tej