Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/374

Ta strona została przepisana.

strasznej choroby, która się nazywa brakiem ufności — pomyślał Ireneusz.
Idąc po krętych schodach przyglądał się z uśmiechem wiszącym na ścianach portretom aktorów i aktorek z zeszłego wieku. Tutaj wygląda z ram sarkastyczna twarz głośnego niegdyś komika... tam znowu zalotnie spogląda śpiewaczka, nie żyjąca już od lat wielu. Wspomnienie wesołych zabaw, głośnych śmiechów, przebrzmiałych już na wieki, namiętnych miłostek, które śmierć przerwała nielitościwie, przejmuje dziwnym smutkiem serca ludzi skłonnych do marzenia, bo przypomina im, że wszelka radość przemija szybko i że ich życie także dobiegnie wkrótce do kresu. Ireneusz nieraz już przedtem doznał był podobnego wrażenia, ale dziś ogarnęło go ono silniej, mimowoli więc przyśpieszył kroku, aby jaknajprędzej przybyć do foyer i w rozmowie ze znajomymi znaleźć zapomnienie o smutnych myślach.
Na nieszczęście zastał tam tylko dwóch aktorów, ubranych w kostyumy z czasów Ludwika XIV, w olbrzymich perukach, w pąsowych pończochach i w wyciętych trzewikach na wysokich obcasach. Zajęci żywo rozprawianiem o kwestyach politycz-