siącznych domysłów i przypuszczeń, któremi przez cały ciąg poprzedniego wieczoru dzieliła się z Emilią. Ale dzisiaj, gdy umysł jej zaprzątniętym był stokroć ważniejszą sprawą: pierwszym występem Ireneusza na arenę wielkiego świata, nie wspominała ani słowa o losach swej ulubienicy. Zapytanie Emilii przypomniało jej dopiero owo doniosłe wydarzenie:
— Ach! Kopciuszek! — odparła tonem, w którym obok zgryźliwości przebijał się zachwyt, jaki wzbudzało w niej wspomnienie o ukochanem zwierzątku — radabym wiedzieć, czy też pan Ireneusz pamięta ją jeszcze choć trochę?
Otrzymawszy zapewnienie młodego człowieka, że nie zapomniał dotąd o tej interesującej osobistości, tak dalej mówiła:
— Wyobraźcie sobie, moi państwo, że kotka wróciła dziś rano, niosąc w pyszczku kocię, które u nóg moich położyła. Patrzyła mi w oczy wzrokiem błagającym litości i miłosierdzia Widocznie wczoraj przybiegła na chwilę przekonać się, czy zechcę przyjąć ją do siebie a dziś oddała mi swe maleństwo pod opiekę. Stokroć lepiej przywiązać się do zwierzęcia niż do człowieka sentencyonalnie zakończyła — przynajmniej zwierzę nie przeniewierza się nigdy.
— Zdumiewający rys instynktu! — wykrzyk-
Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/39
Ta strona została przepisana.