Czyż obecności jego nie można było wytłómaczyć inaczej, jak tylko obwiniając Zuzannę o kłamstwo? Może też Moraines zaprosił go bez wiedzy żony? Rozmawiał z nią wprawdzie z widocznem zajęciem, ale miał do tego prawo, bywając w jej domu... Przecież rozmowa kobiety z mężczyzną nie sprzeciwia się w niczem przepisom towarzyskim i nie dowodzi jeszcze, aby ludzi tych łączył występny stosunek... W ten sposób rozumował młody poeta a rozumowanie to wydałoby mu się zupełnie uzasadnionem, gdyby spostrzegł na twarzy pani Moraines najlżejszy bodaj cień smutku lub tęsknoty. Ale niestety! młoda kobieta w strojnej czarnej koronkowej sukni, w różowym kapelusiku na jasno-blond włosach wydawała się zupełnie szczęśliwą i wolną od trosk wszelakich. Tak swobodnie śmiała się z zabawnej sztuki; w oczach jej malowała się tak szczera wesołość, gdy odpowiadała na zapytania towarzyszących jej panów; z tak nietajonem zadowoleniem chrupała cukierki, stojące przed nią, w eleganckiej bonbonierce, że patrząc na nią, niepodobna było przypuścić, iż tegoż samego rana, dążyła ukradkiem na schadzkę z kochankiem! Wzruszenie tej chwili zostawiło tak mało śladów na jej twarzy, promieniejącej teraz zadowoleniem, że Ireneusz nie chciał wierzyć własnym
Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/395
Ta strona została przepisana.