Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/397

Ta strona została przepisana.

na skrytego, podejrzliwego człowieka? Pozory tak mylą! Przecież dałem się tak długo oszukiwać i szczerej twarzy Klaudiusza, udanej jego serdeczności i gotowości do wyświadczania mi usług, o których zdawał się zapominać natychmiast. Ach! ten zdrajca!...
Przykre wrażenia doznane dnia poprzedniego spotęgowały jeszcze w sercu Ireneusza żal do dawnego przyjaciela, którego gadatliwość stała się pierwszą przyczyną tego zmartwienia. Zaślepiony gniewem zapomniał on nawet o istotnych przymiotach człowieka, któremu tyle przecież zawdzięczał; zapomniał o bezinteresowności Klaudyusza i o poparciu, jakiego doznał od starszego, wytrawniejszego kolegi po piórze.
Nie raczył nawet przypuścić, że Klaudyusz mógł zawinić lekkomyślnością lub nierozwagą jedynie; bez litości oskarżał go o dopuszczenie się zdrady. Przez cały dzień powtarzał sobie nieustannie, że kochanek Zuzanny nie może nadal pozostać przyjacielem człowieka, który zniesławił ją tak, jak to Klaudyusz uczynił. Wróciwszy z biblioteki wcześniej niż zwykle, nie był zdolnym zająć się poważną pracą, usiadł przy biórku i napisał do Klaudyusza ostry list, donosząc, że zrywa z nim wszelkie stosunki. Skończywszy pisać, uważnie odczyta! list cały. Prze-