ważniejszego niż spór literacki musiało poróżnić obu przyjaciół, skoro Ireneusz mówić nawet z nią o tem nie chciał. Prawdziwe uczucie daje nieraz dziwną moc jasnowidzenia, to też Emilia odgadła natychmiast, że przyczyną niezgody musiała być ta kobieta, o której Ireneusz nigdy już przy niej nie wspominał, ta pani Moraines, którą zaczynała teraz nienawidzić dla tych samych pobudek, dla których poprzednio tak życzliwie była dla niej usposobioną. Od paru tygodni zauważyła, że policzki brata pobladły, że oczy jego podkrążyły się ciemnemi obwódkami a wyraz zmęczenia malował się na jego twarzy. Pomimo swej uczciwości, miała nadto znajomości życia, aby mogła nie rozumieć istotnej przyczyny tego zmęczenia.
Rozmyśla wciąż nad tem, przepisując ustępy z „Savonaroli“, jak niegdyś przepisywała „Sigisbeusza“ a jakkolwiek zachwycała się wszystkiem, co wyszło z pod pióra brata, umiała jednak poznać, że tworzenie przychodziło mu z większą trudnością, niż dawniej, jak o tem świadczyła mniejsza ilość wierszy napisanych na jednem posiedzeniu, ciągłe przekreślanie i przerabianie pojedynczych scen a nawet zmieniony znacznie charakter pisma. Widziała, że w sercu brata wyschło to źródło świeżej, podniosłej
Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/399
Ta strona została przepisana.