żeniu, w jakiem Desforges znajdował się względem niej. Będąc pewną, że poznała go dokładnie, nie mogła przypuścić nawet, aby ten naiwny dzieciak okazał się przebieglejszym od niej.
— Co robiłam przez ten czas? — odparła. — Otóż wieczorem tego dnia, kiedy widzieliśmy się po raz ostatni, byłam w teatrze z moim mężem. Na szczęście, nie mamy już sobie nic do powiedzenia. Mogłam więc przez cały wieczór myśleć o tobie i tęsknić za tobą tak, jakgdybym była zupełnie samą. Ach! bo też nigdy nie czuję się więcej osamotnioną, niż kiedy on jest przy mnie... Użalasz się nieraz, że tak smutnem jest życie artysty, ale gdybyś wiedział, czem jest życie kobiety światowej, zmuszonej śmiać się lub tańczyć, choć serce pęka jej z bólu!... Gdybyś wiedział, czem jest pożycie z człowiekiem, z którym nic nas nie łączy!...
— Nudziłaś się więc w teatrze? — zapytał Ireneusz z naciskim.
— Śmiertelnie, ponieważ ciebie tam nie było — odparła z uśmiechem.
— Co ci jest, mój drogi? — spytała po chwili, spojrzawszy na Ireneusza.
Nigdy jeszcze twrarz jego nie wydawała jej się tak surową i pochmurną.
Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/403
Ta strona została przepisana.