Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/404

Ta strona została przepisana.

— Nie mogę zapomnieć o tym niegodziwym artykule.
— W jakiemże piśmie ukazał się ten paszkwil? — spytała z instynktownym niepokojem.
Poeta, zaskoczony znienacka tem pytaniem, odparł zmieszany:
— Nie warto go czytać nawet.
Teraz już Zuzanna nie wątpiła, że musiał gniewać się na nią. W pierwszej chwili chciała zapytać:
— Czy dowiedziałeś się czego o mnie?
Ale głęboka jej dyplomacya nakazała milczenie pierwszemu popędowi serca... Człowiek niewinny nie domyśla się nawet rzuconej na niego potwarzy; przenikliwość dowodzi w tym razie połowicznego przyznania się do winy... Należało najprzód wybadać, co Ireneusz robił przez ten czas, z kim rozmawiał i czego mógł się dowiedzieć.
— Czy byłeś u panny Rigaud? — spytała z udaną obojętnością.
— Tak — odparł Ireneusz, nie umiejąc ukryć zakłopotania, w jakie go to pytanie wprawiło.
— Czy przebaczyła biednemu Klaudyuszowi? — pytała dalej Zuzanna.