Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/408

Ta strona została przepisana.

który od pierwszej chwili poznania wydał jej się niebezpiecznym. Cokolwiekbądź Koletta powiedziała Ireneuszowi, musiała bezwątpienia dowiedzieć się o tem od Klaudyusza. Pomimo swej przebiegłości, młoda kobieta nie mogła rozwiązać tej zagadki. Klaudyusz nigdy przecież nie widział ich razem a zresztą, głęboko była przekonaną, że Ireneusz nie zwierzał się przyjacielowi.
— Widocznie moje obawy są zupełnie nieuzasadnione — zawyrokowała wreszcie.
Ale napróżno pocieszała się tą myślą, nie mogła uwierzyć, aby Ireneusz wziął tak bardzo do serca jakiś złośliwy artykuł dziennikarski. Przeczucie ostrzegało ją o groźnem choć nie dającem się określić niebezpieczeństwie.
Przeczucie to wzrosło jeszcze nazajutrz, po dniu, w którym zauważyła tak zagadkowy dla niej smutek Ireneusza. Był to dzień przyjęcia, goście zebrali się liczniej niż kiedykolwiek, wreszcie rozeszli się w szyscy, ostatni wyszedł Desforges.
Około siódmej, Zuzanna siedziała w tym samym saloniku, w którym niegdyś osnuwała serce młodego poety delikatną, 1ecz mocną siecią, jak pająk duszący nieszczęśliwą ofiarę.
Po chwili wbiegł do pokoju pan Moraines wesoły, uśmiechnięty, z twarzą rozpromie-