na tak kruchej podstawie! Nie dziw więc, że Ireneusz w zupełnie dobrej wierze oświadczył kochance:
Nie, nie pójdę do ciebie... Byłem szaleńcem, chcąc zmienić cokolwiek w naszym stosunku. Jesteśmy tak szczęśliwi w tem zaciszu, zdala od świata.
— I będziemy szczęśliwi, dopóki znów ktoś złośliwy nie powtórzy ci jakich plotek o mnie — odparła Zuzanna, uszczęśliwiona w głębi serca z tak niespodziewanego obrotu rzeczy. — Przyrzeknij mi tylko, że powiesz mi zawsze wszystko.
— Przyrzekam — ale teraz poznałem cię już lepiej i jestem pewny siebie.
Wierzył szczerze w to, co mówił.
Zuzanna uwierzyła także jego słowom; oddała się zupełnie szczęściu chwili obecnej, przewidując, że po przyjeździe Klaudyusza będzie miała nową walkę do stoczenia. Ale cóż nowego Klaudyusz mógł jeszcze powiedzieć? Zresztą liczyła na to, że Ireneusz uprzedzi ją o przyjeździe pana Larcher. Gdyby nawet pierwsze zetknięcie się obu dawnych przyjaciół nie doprowadziło do zupełnego zerwania stosunków, będzie jeszcze dość czasu do obmyślenia dalszych planów. Wtedy da kochankowi do wyboru: zerwanie
Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/423
Ta strona została przepisana.