Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/43

Ta strona została przepisana.

— Wódeczka czysta jak łza — zauważył urzędnik.
— Chwała Bogu — zawołał nauczyciel — pan przynajmniej nie jesteś tak wybrednym jak pan Larcher, który pogardził moją nalewką.
— Pan Larcher? — z pewnem zdziwieniem zapytał urzędnik. — Czyż pan nie wiesz, co on pija zazwyczaj? Ha! ha? — dodał ciszej nieco, oglądając się przezornie w stronę korytarza — dziś właśnie w jednym z dzienników czytałem artykuł, w którym go ładnie odmalowano...
— Opowiedz nam to, mężulku — wtrąciła pani Offarel, po raz piewszy od przyjścia, składając robotę na kolanach. Na twarzy jej rozpromienionej przed chwilą, gdy opowiadała o naiwnem swem przywiązaniu do kotki, malowała się teraz złośliwa radość.
— Podobno — zaczął pan Offarel, wymawiając z przyciskiem każdy wyraz — podobno w towarzystwach, w których bywa pan Larcher, podają mu zawszę krew zamiast herbaty.
— Krew? — spytał pan Fresneau, przerażony tą dziwną wiadomością — a to dlaczego?
— Żeby go wzmocnić — odparła żywo pani Offarel — czyż pan nie zauważyłeś, jak on wy-