Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/436

Ta strona została przepisana.

cy kobiety: przejąć jej listy, lub też śledzić jej kroki.
— Ależ to podłość, co mi doradzasz! — wykrzyknął poeta.
— W miłości niema rzeczy szlachetnych ani podłych — odparł Larcher, — Ja sam w ten sposób postępowałem. Tak, kazałem szpiegować Kolettę... Stosunek z kobietą łajdaczką, to walka na noże a ty zastanawiasz się nad tem, czy twoja przeciwniczka jest uczciwą?
— Nie, nie — odparł Ireneusz smutnie potrząsając głową — na to się nigdy nie zdobędę!
— Nie, to szpieguj ją sam — nalegał z nieubłaganą logiką powieściopisarz — znam dobrze DesforgesaL. Nie myśl, żeby się nie trzeba było z nim rachować. Studyowałem go niegdyś w owych czasach, kiedy jeszcze wierzyłem, że dar spostrzegawczy jest koniecznym warunkiem talentu. Wierutne brednie!... Ten człowiek jest dziwną mieszaniną nieładu i porządku, rozpusty i hygieny! Ich schadzki muszą być tak systematyczne, jak cały tryb jego życia... Raz na tydzień, zawsze o jednej godzinie, nie w porze śniadania — bo to utrudnia trawienie — nie w porze obiadu — bo przeszkadzałoby mu w oddawaniu wizyt lub grze w karty. Szpieguj ją!... W tydzień niespełna dowiesz się wszystkie-