gląda. Od pierwszego rzutu oka, można poznać, jakie on życie prowadzi.
— Mówiono mi jeszcze — dorzucił jej małżonek, pragnąc ubarwić swą opowieść zasłyszanemu w mieście szczegółami, w które sam wierzył z łatwowiernością właściwą mieszczanom, ilekroć chodzi o jedną z tych niezliczonych potwarzy, jakie zazdrość ludzka miota na więcej znane osobistości — mówiono mi jeszcze, że pan Larcher posiada liczne zastępy wielbicielek, dzięki którym, znalazł najskuteczniejszy środek nadania rozgłosu każdej, literze wychodzącej z pod jego pióra. Napisawszy artykuł, każe go przepisywać w kilkunastu egzemplarzach i poddaje krytyce znajomych pań. Każda z nich czyni swoje uwagi: jedna prosi o zmianę za mało dobitnego wyrazu, druga radzi wyrzucić zbyteczne — według niej — zdanie, a pan Larcher chętnie zmienia wyraz, wyrzuca zdanie, ku wielkiemu zadowoleniu tych pań, które uważają się poniekąd za współautorki jego utworów.
— Nie dziwi mnie to wcale — oświadczyła pani Offarel — pan Larcher wygląda na bezczelnego intryganta.
— Przepraszam — zaprotestował Fresneau — nie zachwycam się ja wprawdzie jego utworami, ale nie pozwolę nazywać go intrygantem. Zaręczam pani, że niema chyba na
Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/44
Ta strona została przepisana.