neusz. — Ale nie! Ty nie wiesz, czem ta kobieta była dla mnie!...
Nie mogąc zapanować dłużej nad burzą uczuć miotającą sarcem jego, wybuchnął głośnym płaczem i załamując ręce, zawołał rozpaczliwie:
— Ty nie wiesz, jak ja ją kochałem, jak ja jej wierzyłem, co poświęciłem dla niej.
Pomyśleć nawet nie mogę, że Desforges miał ją w swych objęciach! Ach! — dreszcz obrzydzenia wstrząsnął jego ciałem. — Gdyby mnie była zdradziła dla innego!... dla kogoś, o kim mógłbym myśleć z nienawiścią wprawdzie, ale bez wstrętu!... O tego, nawet zazdrosnym być nie mogę... Dla pieniędzy! dla pieniędzy!... — Zerwał się z krzesła i schwycił Klaudyusza za ramię. — Mówiłeś mi, że ten człowiek jest jednym z dyrektorów Kompanii północnej... To mi wszystko tłomaczy. Czy wiesz, że ona mi kiedyś proponowała jakąś spekulacyę finansową, myśl której podsunął jej Desforges? Chciała widocznie, żebym ja także był na utrzymaniu barona... Uważa to za rzecz naturalną, aby stary opłacał wszystkich: i żonę i męża i serdecznego przyjaciela! Ach! gdybym mógł!... Ona będzie dziś wieczór w teatrze... chciałbym tam pójść, schwycić ją za włosy, plunąć jej w twarz i całemu światu ujawnić,
Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/441
Ta strona została przepisana.