wiedział więc, iż zwierzenia przynoszą ulgę obolałemu sercu. Litował się szczerze nad biednym rozszlochanym młodzieńcem a jednak przywykły do nieustannego analizowania myśli i uczuć, nie mógł nie zauważyć jak wielka była różnica między rozpaczą poety a boleścią, której on sam tyle już razy w podobnych okolicznościach doznawał. Nie pamiętał w życiu swem ani jednej chwili, w której by konając moralnie, nie śledził przebiegu swych cierpień. Ireneusz zaś rozpaczał tak, jak tylko bardzo młode natury rozpaczać umieją; płacząc, nie przyglądał się w zwierciadle łzom spływającym po jego twarzy. Wszystkie te jego rozmyślania nad różnorodnością przejawów uczucia, nie przeszkodziły mu jednak wysłuchać ze współczuciem skarg przyjaciela. Głos jego drżał ze wzruszenia, gdy mówić zaczął:
— Henryk Heine powiedział, że miłość jest ukrytą chorobą serca... Ty przechodzisz obecnie okres rozwoju gorączki... Posłuchaj zatem rady człowieka, który sam przeszedł przez to cierpienie: spakuj kufry i jedź o tysiące mil od Zuzanny... Śliczne ma imię i trafnie wybrane! Zostaw Zuzannę między starcami!... Jesteś młody, wrócisz prędko do zdrowia... Widzisz, że i ja jestem zupełnie wyleczony. Kiedy i jak — nie wiem 1 sam się temu dziwię... dość, że od trzech
Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/443
Ta strona została przepisana.