Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/454

Ta strona została przepisana.

Odwróciła się w stronę loży i zawołała męża:
— Pawle, zobacz, proszę, czy nasz powóz zajechał... Nie wiem, może gorąco mi zaszkodziło.. lecz mam dziwny zawrót głowy. Przepraszam pana, panie Vincy...
— Nie rozumiem, co jej się stało — powiedział pan Moraines poecie, który z nim razem wyszedł z loży — taka była wesoła przez cały wieczór... Ale nasze teatry są tak źle przewietrzane... Żona moja będzie żałowała bardzo, że nie mogła dłużej z panem rozmawiać, ona jest taka wielbicielka pańskiego talentu... kochany panie, mam nadzieję, że pan o nas nie zapomni.
I znów silnie potrząsnął rękę młodego człowieka, który stał chwilę, patrząc za odchodzącym do sieni, w której lokaje czekali na panów.
Wtem dał się słyszeć dzwonek, zwiastujący początek piątego aktu „Fausta“.
Stał chwilę jeszcze w pustym już teraz korytarzu, wreszcie dla ulżenia gniewowi zawołał głośno:
— Ach! Muszę się zemścić!