nę poety, gdy nazajutrz po wieczerzy u hrabiny spotkał go u Zuzanny; częste w ostatnich czasach roztargnienie kochanki, oraz czynione przez nią wzmianki o wycieczkach do Luwru lub do magazynów w rannych godzinach.
I on to, baron Desforges, dał się wywieść w pole.
— Byłem ostatnim głupcem! — zawołał głośno. Ale jak ona mogła?...
Największem jednak dla niego upokorzeniem była niemożność zrozumienia, w jaki sposób Zuzanna przeprowadziła swe plany; nie mógł tego odgadnąć teraz nawet, chociaż zachowanie się Ireneusza w loży, było wymownym dowodem prawdziwości jego domysłów. Nie, to nie podlegało żadnej wątpliwości.
Zuzanna musiała być kochanką młodego poety, bo inaczej czyż on pozwoliłby sobie czynić jej wyrzuty i czyż ona odczułaby je tak silnie?
— Ale jak się to stało? — rozmyślał w duchu — nie bywał u niej, bo wiedziałbym o tem od Pawła — nie spotykała go w towarzystwie, bo on nigdzie nie bywa...
Raz jeszcze powtórzył:
— Byłem ostatnim głupcem!
Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/460
Ta strona została przepisana.