Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/463

Ta strona została przepisana.

Dla kontrastu przypomniał sobie, że poeta wchodząc do loży miał twarz zmienioną, nacechowaną wyrazem boleści. Tak wygląda człowiek zazdrosny w chwilach, kiedy namiętność weźmie górę nad mocą charakteru. Zestawienie względnego spokoju, jakiego sam doznawał, z rozpaczą współzawodnika — schlebiało tak mile dumie barona, że uczuł się przez chwilę zupełnie szczęśliwym. Roześmiał się wesoło rozmyślając dalej:
— I dlaczegóż miałbym być zazdrosnym? W czem właściwie mnie Zuzanna oszukała? Czyż mogłem tak jak ten naiwny poeta żądać od niej namiętnej wyłącznej miłości? Człowiek pięćdziesięcioletni, czegóż wymagać może? Żeby kochanka była uprzejmą. Ależ ona nią jest! Żeby miał jakby dom rodzinny, w którymby mógł przepędzać wieczory? I tego mi nigdy nie odmówiła. Czegóż mogę żądać wiecej? Spotkała silnego, przystojnego chłopca, który nie potrzebuje oszczędzać swego zdrowia, który jej się podobał — cóż dziwnego, że pozwoliła sobie na ten zbytek? Nie mogła przecież wymagać abym ja pozwalał sobie na takie wybryki.. Ale z nas dwuch — jemu przypięto rogi nie mnie.
Był już przed drzwiami swego klubu, gdy w powyższy — czysto francuzki sposób, rozstrzygnął trapiącą go wątpliwość. Użycie