— I ty także nie rób hałasu, mój drogi, niezgrabny mężusiu — dorzuciła, zwracając się do męża, który znów ze skupioną uwagą poprawiał ćwiczenia.
— Zapowiedziałam Kostusiowi, aby się ubierał spokojnie, wychodząc jutro do szkoły...
Wyobrażam sobie, że Ireneusz będzie bohaterem dzisiejszego wieczoru — dodała z tryumfującym uśmiechem. — Nikt pewnie nie zdoła się oprzeć urokowi jego powierzchowności, a przytem „Sigisbeusz“ jest skończonem arcydziełem.
— Czy wiesz, Emilko — przerwał pan Fresneau — że zaczynam pragnąć, aby te panie nie psuły go tak jak ty... ciągłe pochwały mogą mu przewrócić w głowie. Ale niema obawy — dorzucił, chcąc pocieszyć żonę zasmuconą poprzedniemi jego słowami — z prawdziwą rozkoszą spostrzegam, że powodzenie nie zmieniło go wcale.
Uszczęśliwiona Emilia podziękowała mężowi serdecznym, gorącym pocałunkiem.
Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/47
Ta strona została przepisana.