— Jeżeli jemu istotnie zawdzięczam ten nowy niepokój, zapłaci mi zato — pomyślała.
Ale wnet wróciła myślą do niebezpieczeństwa, które na razie było dla niej kwestyą ważniejszą niż uraza do nieopatrznego Klaudyusza. Fakt był niezaprzeczonym; w ten lub inny sposób, Ireneusz dowiedział się o jej schadzkach z baronem i rozszalały z bólu, nie był w stanie zapanować w pierwszej chwili nad swem cierpieniem. Jak bardzo musiał ją kochać, jeżeli odważył się uczynić tak szalony krok, który o mało nie zgubił jej na zawsze. Nietylko nie czuła żalu do niego, ale przeciwnie, pokochała go jeszcze goręcej. Widziała w tem dowód namiętności uczucia a zatem i swego wpływu na młodego poetę. Tak, nietrudno przyciągnąć znowu kochanka, który tak żywo czuć umie! Potrzebowała tylko zobaczyć go, pomówić z nim i osobiście mu wytłómaczyć znaczenie jej bytności na ulicy Mont-Thabor. Wszak mogła była poprostu odwiedzić chorą przyjaciółkę, która była zarazem znajomą barona. Ale dlaczego wysiadła z powozu przed księgarnią? Miała ochotę użyć przechadzki... A wejście podwójne?... Przecież w tylu porządnych domach są dwa wejścia...
Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/474
Ta strona została przepisana.