kroków stąpających szybko i lekko. Nie, to nie były kroki służącej, która wtedy otworzyła jej drzwi, ani też Ireneusza... tak dobrze umiała poznać go po chodzie. Przeczuwała, że zobaczy przed sobą siostrę kochanka, tę panią Emilię, której podczas pierwszej bytności nie widziała.
Nie zdążyła jeszcze zastanowić się nad tem, co czynić wypadało wobec tak niespodziewanego zbiegu okoliczności, gdy drzwi otworzyły się i stanęła w nich kobieta, w której od pierwszego rzutu oka poznała Emilię po podobieństwie do brata.
Pani Fresneau domyśliła się też odrazu, kim jest nowoprzybyła a widocznie smutek Ireneusza w ciągu ostatnich dni kilku i wiadomości zaczerpnięte od Klaudyusza — spotęgowały jeszcze nieżyczliwe jej usposobienie dla pani Moraines, bo nie tając swej niechęci, na zapytanie młodej kobiety, odparła szorstko i wyniośle:
— Nie pani, mego brata niema w domu. — Poczem chcąc uprzedzić pytanie, o której godzinie Ireneusz wrócić może, dadała: — Wyjechał dziś rano zagranicę...
Odpowiedź, dana Zuzannie przez stróża, wskazywała, że pani Fresneau minęła się z prawdą.
Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/478
Ta strona została przepisana.