Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/479

Ta strona została przepisana.

Ale Zuzanna nie mogła wiedzieć o tem, że kłamstwo to było wymyślonem na razie przez panią Fresneau. Musiała przypuszczać i przypuszczała istotnie, że powolna siostra działała według rozkazów obrażonego poety.
Nie pytała o nie więcej, pożegnała gospodynię domu ukłonem, pełnym wytwornej, światowej grzeczności, chcąc tem samem wykazać swą wyższość nad szorstką w obejściu mieszczką. Schodziła ze schodów z boleśnie ściśniętem sercem. Nie pytała już oto czy szorstkość Emilii wynikała z niedyskrecyi Ireneusza, myślała tylko o tem, że on nie chce widzieć jej więcej a myśl ta doprowadziła ją do rozpaczy. Wyszedłszy na ulicę odwróciła się raz jeszcze, by spojrzeć w okno tego pokoju, w którym po raz pierwszy oddała się kochankowi. I wtedy także patrzyła w okno, wyszedłszy od niego i widziała go stojącego za firanką. Może i teraz także stanie w tem samem miejscu dowiedziawszy się od siostry kto dzwonił przed chwilą. Z bijącem sercem czekała parę minut, ale żadna postać nieukazała się w oknie. Wsiadła do powozu, miotana srogim niepokojem, jaki odczuć tylko umieją kobiety prawdziwie kochające i nieszczęśliwe w miłości. W reszcie pod długiej wal-