zesów, nic więcej.. Ale zobaczysz ją, usłyszysz szelest jej sukien... A przytem... Przekonasz się o tem, gdy rzucisz się na nią jak zwierzę... a tedy przepadły wymówki! Zapomnisz o wszystkiem na dziesięć minut! Ale potem... byłeś świadkiem wczorajszej mojej odwagi. Przyjrzyj się mojej teraz podłości i powiedz sobie jak ktoś, przyglądając się pijakowi wymiotującemu nad rynsztokiem, mówi sobie: I ja tak będę wyglądał w niedzielę. — Z tem wszystkiem, jeżeli nie masz sił wyrzeczenia się jej, jeżeli — tak jak ten pijak — nie możesz się obejść bez wina, choćbyś się miał na śmierć zabić — ta podłość jest roztrzygnięciem kwestyi... Ja się na to zgodziłem. Upij się tą kobietą. Jedno z was zginie: ty, albo twoja miłość! Pamiętaj tylko o tem, co ci teraz mówię: jest to koniec wszystkiego. Patrzaj, miałem talent, straciłem go już. Honor!? — Na cóżby się zdał te mu, który przebaczył to, co ja przebaczyłem? Ach! — zakończył rozpaczliwie — ty jeszcze możesz być ocalonym! Stoisz dopiero nad kałużą, usłysz krzyk nieszczęśliwego, który w niej ugrzązł po szyję. A teraz żegnam cię, jeżeli nie masz ochoty spotkać się z Kolettą. Po cóż ci to wszystko powiedziałem? Nie wiedziałbyś o niczem a rzecz, o której się nie wie, nie istnieje... Jeszcze raz
Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/495
Ta strona została przepisana.