„Raz jeszcze wróciłam tutaj, mój najdroższy! Tu, w schronieniu naszem i w imię wspomnień, które ono w nas obojgu wywoływać powinno, zaklinam cię raz jeszcze o zobaczenie się zemną. Powiedz, najdroższy, czy tu w gniazdku naszem marzyłbyś dotąd o mnie, gdybyś nie był zaślepiony nienawiścią, której błyski dostrzegłam w twych oczach? Wspomnij ile dowodów miłości dałam ci tu w tem samem miejscu, w którem czytasz te słowa. Nie, życie stanie mi się ciężarem, jeżeli będziesz powątpiewał o szczerości uczucia, które jest najdroższym, jedynym skarbem moim. Powtarzam ci raz jeszcze, nie oburzam się, ani czuję się dotkniętą... nie!... jestem tylko z rozpaczoną a jeżeli tego nie odczuwasz, widocznie i w twojem sercu żadnego już uczucia wzbudzić nie mogę, bo w mojem wszystkie wygasły... wszystkie prócz miłości i rozpaczy... Żegnaj, ukochany!... Wieleż razy słyszałeś z ust moich te słowa tu na progu tego mieszkania! Zwykle dodawałam jeszcze: „Do widzenia!“ A te raz?... teraz muszę rozstać się z tobą i pożegnać się na zawsze. Czyż to jednak możebne żebyśmy rozłączyli się bezpowrotnie?...“
— Żegnaj ukochany! — bezwiednie niemal powtórzył młody poeta.
Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/502
Ta strona została przepisana.