Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/504

Ta strona została przepisana.

Chociaż nie był bynajmniej usposobionym do czynienia spostrzeżeń, zauważył jednak, że w ciągu dwudziestu minut, które spędził w saloniku, pani Raulet zdążyła się przebrać. Zamiast perkalowego szlafroka, który miała poprzednio, włożyła strojną, czarną grenadinową suknię; z pod wyciętego stanika przysłoniętego koronkową chusteczką, przeglądało białe ciało zalotnej wdowy. Oczy jej pałały żywszym blaskiem, policzki były silniej zarumienione. Położyła na stole rachunek, napisany tak starannie, że widocznie odaawna już był przygotowanym.
— Wybacz mi pan, że musiałeś czekać. Czułam się nie zdrową... Miewam tak silne bicia serca... Niech się pan przekona!...
Wzięła rękę młodego człowieka i położyła ją na piersiach z uśmiechem, znaczenie którego najnaiwniejszy człowiek mógł był odgadnąć.
Widząc, że Zuzanna dwa razy już nie zastała nikogo, domyśliła się zerwania stosunków między wrzekomym panem d’Albert i jego kochanką. Wymówienie mieszkania przez Ireneusza potwierdziło jej domysły; postanowiła zatem skorzystać z obecnego położenia, czy że męzka i delikatna uroda Ireneusza podobała jej się istotnie, czy też, że liczyła na takie zyski, jakie ciągnęła dotychczas ze stosunku z subiektem i ze stu-