Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/509

Ta strona została przepisana.

Ireneusz zdecydował się wreszcie posłuchać głosu, przemawiającego w obronie jego kochanki i zaczął teraz zastanawiać się nad jej rządzą pieniędzy, o której dowiedziawszy się, czuł się tak przygnębionym.
Bytność w pałacu Komoff, dziecinne prawie wrażenie, jakie zrobiło na niem arystokratyczne towarzystwo, posiadanie Zuzanny i wdzięk najdrobniejszych szczegółów jej tualety, obznajmiły go z wystawnym zbytkiem i pozwoliły zarazem odgadnąć niejedną tajemnicę. Do mieszczańskiej sfery przywykły, oczyma poety na świat patrzący, dał się unieść w pierwszej chwili urokowi arystokratycznego towarzystwa; teraz dopiero zasłona spadła mu z oczów i zrozumiał, jak przerażającą zbytkowność pociąga za sobą wystawne życie w Paryżu. W obecnej chwili dzięki większej znajomości świata, dzięki uczuciu, które żyć pragnąc, usiłował usprawiedliwić Zuzannę, zrozumieć ją przynajmniej, odnaleźć w jej postępowaniu coś, coby nie dozwalało bezwzględnie nią pogardzić, odgadł jaki dramat, odegrał się w życiu jego kochanki...
Klaudyusz powiedział mu to bez ogródki:
— Siedem lat temu, państwo Moraines byli zrujnowani...
Zrujnowani! W tem jednem słowie zawierał się teraz dla młodego poety wierny wi-