się rozpocznie. Po cóż w takim razie okłamywać go dłużej? Zresztą miała już dosyć tych wybiegów. Teraz, gdy najszczersze uczucie owładnęło jej sercem czuła potrzebę wyznania kochankowi prawdy a zarazem wypowiedzenia mu swego uczucia. Ach! wobec tego czyż potrafi pozostać nieczułym? Czyż nie uwierzy jej słowom?... I nie mogąc dłużej zapanować nad sobą:
— To prawda! — zawołała — okłamywałam cię... chcesz wiedzieć prawdę, powiem ci wszystko...
Umilkła na chwilę i jakby w obłąkaniu zakryła twarz rękami... Nie! Nie czuła się na siłach wyspowiadania się przed nim... Zanadtoby nią pogardził... Wreszcie chcąc w jakikolwiek sposób pogodzić pragnienie szczerości i obawę wzgardy Ireneusza, tak mówić zaczęła:
— Straszna to historya... Ojciec mój umarł... Musiałam wykupić listy, wskutek których podli ludzie chcieli shańbić jego pamięć... Potrzebowałem dużo pieniędzy... nie miałam nic... mąż był głuchy na moje prośby... Wtedy ten człowiek... Straciłam głowę a zresztą byłam w jego mocy... teraz ta tajemnica nas wiąże!... Ach! czyż nie rozumiesz, że skłamałam dlatego tylko, aby być twoją, aby ciebie posiadać?...
Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/518
Ta strona została przepisana.